Skocz do zawartości


Zdjęcie
* * * * * 1 głosy

Pink Floyd


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
4 odpowiedzi w tym temacie

#1 ReV

ReV

    Porucznik

  • Member
  • PipPipPipPipPipPip
  • 955 postów
  • Ską…d:Bielsko-Biała

Napisano 15 czerwca 2008 - 03:45

Witam

Mam do zaproponowania coś dla fanów starej dobrej muzyki z lat 70. muzyka skierowana glownie do wielbicieli rocka psychodelicznego i muzyki progresywnej. Brytyjski zespół Pink Floyd w 1973 roku wydał jedną z najlepszych płyt w historii muzyki rockowo-psychodelicznej - The Dark Side Of The Moon. Płyta przez 25 lat utrzymywała się na liscie albumowego TOP'u wszechczasów. Niesamowicie rozbudowana forma i treśc nie tylko poszczególnych albumow ale kazdego jednego kawalka sprawia, ze odbiorca po wnikliwym przesłuchaniu całego albumu od 1 do ostatniej sekundy doznaje czegos niesamowitego. Kazdy album to pewien ciag skladajacy sie z poszczegolnych utworow. Wyciecie jednego kawalka sprawia ze cala plyta traci na wartosci.

Nie wiem czy na naszym forum sa ludzie sluchajacy ambitniejszej muzyki z przed 30 lat, ale moze trafie na jakas bratnia dusze.

Płyta Dark Side of The Moon [Pink Floyd, 1973]

Dołączona grafika

1. Speak To Me
2. Breathe
3. On the Run
4. Time
5. The Great Gig In the Sky
6. Money
7. Us And Them
8. Any Colour You Like
9. Brain Damage
10. Eclipse

Nie moge sie powstrzymac zeby nie zalaczyc krociutkiej recenzji. bardzo prosze ludzi bardziej wrazliwych na muzyke o przeczytanie tekstu a pozniej wysluchanie albumu.


Pink Floyd - "The Dark Side of The Moon"

Bicie serca... Powolne, miarowe... Zegary, czas... słowa, więcej słów... pieniądze, brzdęk monet... śmiech, złowieszczy... krzyk...

Tak według Floydów powinna zacząć się podróż po ludzkiej egzystencji... Podróż wytykająca życiowe błędy, podróż pokazująca zamkniętym i zakłamanym oczom prawdę... W ciągu 43 minut wysłuchamy opowieści o przeciętnym, szarym człowieku od jego narodzin aż po śmierć, niosącą ze sobą ponadczasowe życiowe prawdy, które nigdy nie przeminą. W kilku utworach Roger Waters (bas), Nick Mason (perkusja), Rick Wright (klawisze) i David Gilmour (gitara) przedstawili mądrość, której nie nauczą was w szkole, nie zastąpią setki przeczytanych książek... Możecie mówić, że przesadzam, jednak każdy kto zna legendarną "Ciemną stronę księżyca", wie, że w słowach, które przed chwilą zapisałem nie ma krzty kłamstwa.

Płyta ta została doceniona na całym świecie. Nazywana jest legendarną, genialną, ponadczasową, największym fenomenem muzyki rockowej, najlepszym technicznie stworzonym albumem. Każdy kto nigdy nie słuchał "Ciemnej strony księżyca" nie może twierdzić, że zna się na muzyce, gdyż po prostu nie ma zielonego pojęcia co można pokazać za jej pomocą. Bardzo rzadko mówi się o muzyce jako o czymś co potrafi uczyć... Film tak, książka tak, ale nie muzyka. Album "The Dark Side Of The Moon" jest najlepszym przykładem, że za pomocą dźwięków można przedstawić przesłanie z którym nie jest w stanie równać się żaden film, żadna książka.

Wszystko zaczyna się do intra, które tu nazwane zostało "Speak to Me", opisałem je na wstępie tegoż tekstu. To zaś z niesamowitą płynnością przechodzi w utwór "Breathe", czyli opowieść o króliku, który chce uciec, tylko od czego? Od świata? Od zasad, które nim rządzą? Trzy minuty później zaczyna się coś niesamowitego, myślę, że nawet fani muzyki elektronicznej byli by tu pod wrażeniem, by w roku 1973 tworzyć takie efekty dźwiękowe? I w tym momencie zaczyna się utwór niemalże legendarny, utwór, który znalazł się w piątce (nie jedyny z tej płyty) najbardziej rozpoznawalnych piosenek wszechczasów... Wszystko dzięki całej masie bijących zegarów na początku "Time", później jest jeszcze lepiej. Zaczyna się odśpiewywanie tekstu o czasie, który zawsze nieubłaganie płynie. Wszak słowa tej piosenki nie są aż tak proste, nie chodzi tu tylko o to, że się starzejemy (przeto to wie każdy przedszkolak), ale w jaki sposób się starzejemy, jakie błędy popełniamy. Jednakże nie sam tekst jest esencją tegoż utworu, wspaniałe solówki Gilmoura wywołują dreszcz na plecach, a samo pierwsze zdanie "Ticking Away the moments to make a pull day!" w mojej głowie powoduje jakiś dziwny zamęt. Wspaniały utwór!

"The Great Gig In The Sky" to również jest coś niesamowitego! Pani Clare Torry, która tu użyczyła wokalu (bynajmniej nie śpiewanego, a raczej krzyczącego, wyjącego, wrzeszczącego) ze swoim głosem wyprawia cuda. Pokazuje swe emocje, przeżycia których doznamy w życiu: ból, gniew, radość, szczęście. Wspaniały akompaniament fortepianu... Zaraz po tym niepowtarzalnym przeżyciu nastaje drugi z pierwszej piątki najbardziej rozpoznawalnych utworów, czyli "Money". W każdej recenzji, którą miałem okazję czytać autorzy podkreślali nieco bluesowy klimat tej piosenki, więc dlaczego i ja bym nie miał tego napisać. Ponadto świetna gra basu i cudowne dźwięki saksofonu Dicka Perrego (muzyka sesyjnego, bardzo często występującego z Floydami), który tworzy wspaniałe rzeczy w następnym utworze opatrzonym tytułem "Us And Them", który to jest od jakiegoś czasu jednym z moich najczęstrzych gości na playliście w Winampie. Może dlatego, że jest to zdecydowanie najgłośniejsza kompozycja na "Ciemnej stronie księżyca"? Spokojna melodia i wolny wokal po chwili zamieniają się w istną burzę i maestrię dźwięków. Jest to utwór, który Waters na pewno napisał ku czci swego ojca (ów pan zginął na wojnie), nie mogę się powstrzymać by nie wlepić tu fragmentu tekstu:

"Na przód! - krzyknięto z tyłu
A pierwszy szereg poległ
Generał usiadł, linie na mapie
Przesuwały się z miejsca na miejsce
Czarne i niebieskie
Kto wie który jest który?, kto jest kim?
W górę i w dół
A na końcu w kółko to samo
Czyż nie słyszałeś, to jest bitwa słów
Rzekł dowódca niosący trumnę
Słuchaj synu, powiedział mężczyzna z pistoletem
Tam w środku jest dla Ciebie miejsce"


Moim skromnym zdaniem najpiekniejsza kompozycja z całego albumu, taka "późniejszofloydowska". "Any Colour you Like" to również pomieszanie muzyki elektronicznej (przypominam, rok 1973) z gitarowym graniem (rewelacyjnym technicznie). Po chwili słyszymy pierwsze dźwięki "Brain Damage", czyli kolejnego mojego wielkiego faworyta. Jest to utwór o tym by szukać szczęścia, czyli tytułowej "ciemnej strony księżyca". "Ktoś jest w mojej głowie, ale to nie ja", tak brzmi fragment tekstu z tej kompozcyji. Prawdziwy ON żyje po ciemniej stronie księżyca, ale FA?SZYWY on nie może odnaleźć prawdziwego:

"I jeśli chmura zagrzmi w twoich uszach
Krzykniesz, ale nikt cię nie zrozumie
A jeśli twój zespół zacznie grać inne melodie
Zobaczę cię po ciemnej stronie księżyca"


Podsumowując: gdy zmienisz życie, gdy twe rozczepione do tej pory myśli ułożą się w jedną linię (odwołanie do okładki na której widnieje rozczepione przez pryzmat światło) odnajdziesz szczęście, trafisz do "ciemnej strony księżyca", czyli do miejsca, którego do tej pory się obawiałeś, a okazuje się, że tam dopiero można zacząć żyć "tak jak się chce". Album kończy się podsumowaniem, czyli utworem "Eclipse", istną burzą, wyciem, śpiewem, dźwiękami intrumentów:

"Wszystko na co padają promienie słońca urzeka pięknem
Ale słońce jest zaćmione przez księżyc"


A ostatnie trzydzieści sekund utworów to bicie serca, które ów krążek również zaczynało. Cichnie... powoli cichnie... aż wreszcie zupełnie zanika. Koniec.

Album ten posiadam na płycie winylowej, kasecie, CD i na mp3ójkach, jakby czasem płyta siadła. "The Dark Side Of The Moon" to już legenda! Album ten jest niesamowicie trudny w odbiorze, nie wystarczy go odsłuchać, przetłumaczyć teksty, trzeba go poczuć, w przeciwnym wypadku stanie się on dla ciebie kolejną TYLKO płytą. Niech was również Bóg uchowa przed słuchaniem pojedynczych piosenek z albumu (wyciąć można jedynie "Us And Them"), one są całością i tylko jako całość się liczą. Przerwy między utworami nie istnieją, co sprawia, że całe "The Dark Side..." można odbierać jako jeden 43 minutowy utwór!

Po wydaniu tego krążka Pink Floyd stał się rockową potęgą, niedoścignionym wzorem dla tysięcy innych zespołów. Prasa na zespół nałożyła ogromny nacisk, gdyż uważano, że geniusz geniuszem, ale nie uda im się stworzyć drugiej tak dobrej płyty... Wszyscy się pomylili, bo dwa lata później wyszło fenomenalne "Wish You Were Here" (1975) i niedowiarki już wiedziały, że mają do czynienia z mistrzami w tworzeniu muzyki.

Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że w trakcie nagrywania "The Dark Side of The Moon" członkowie zespołu zadawali pytanie: "Jaki jest sens życia?" innym muzykom przebywającym w studiu, wypowiedzi te nagrali i później dyskretnie przyłączyli do utworów, więc nie raz usłyszymy teksty w stylu "Fucked Year's!". To wszystko sprawiło, że ocena, którą wystawię albumowi jest niepodważalna, a to 10/10 jest tylko jakby wypisaniem formalności. Album miał monstrualny wkład w muzykę i bez niego zapewne ta nie brzmiała by tak samo... Floydzi po raz pierwszy (ale nie ostatni) wyprzedzili epokę.

A na zakońcecznie jeszcze takie zdanko: Niby każdy człowiek jest inny, ale "Ciemna strona księżyca" udowadnia, że wszyscy popełniamy te same życiowe błędy...

Linki do utworu który praktycznie jako jedyny mozna wysluchac pojedynczo bez odwolania do calosci plyty:

Pink Floyd - Us and them

http://youtube.com/watch?v=zlY-JlE5ZCo

Enjoy!

Użytkownik ReV edytował ten post 15 czerwca 2008 - 03:45

  • 0
Dołączona grafika

ŚWIREQ & rev FTW

Dołączona grafika Dołączona grafika

#2 ReV

ReV

    Porucznik

  • Member
  • PipPipPipPipPipPip
  • 955 postów
  • Ską…d:Bielsko-Biała

Napisano 15 czerwca 2008 - 03:57

W krótce nowe propozycje, jesli ktos bedzie chetny :)
  • 0
Dołączona grafika

ŚWIREQ & rev FTW

Dołączona grafika Dołączona grafika

#3 Bubasek

Bubasek

    MMK - Moja Mała Kluska

  • Kluska
  • PipPipPipPipPipPip
  • 760 postów
  • Ską…d:B-stok

Napisano 15 czerwca 2008 - 08:23

no więc ja się zgłoszę do grupy ludzi jak to ująłeś "sluchajacy ambitniejszej muzyki z przed 30 lat" :)
wychowałam się na tym bo leżałam w kołysce a zza ściany waliło Pink Floyd, Deep Purple, Black Sabbath itp. :)
masz bratnią duszę :)
  • 0

:heart:


#4 Tremonti

Tremonti

    Szeregowy

  • Novice
  • Pip
  • 7 postów

Napisano 31 marca 2010 - 10:40

Dołączam się do grona słuchaczy. :) Zespół genialny i rewolucyjny. Uwielbiam ich twórczość, choć w moim prywatnym rankingu wyżej stawiam The Wall i Wish You Were Here niż Dark Side Of The Moon. Zdecydowanie jednak najbardziej leżą mi płyty kiedy w zespole był Waters. Division Bell i A Momentary Lapse Of Reason bez niego to już nie to. Nie ma już tej psychodeli, muzyka jest wygładzona i bardziej userfriendly, co mi już za bardzo nie podchodzi. W zasadzie z Division Bell słucham tylko High Hopes, a z Momentary Lapse Of Reason - Sorrow, reszta jakoś mniej mnie przekonuje. A byliście na koncercie Watersa w Polsce w 2002 roku?
  • 0

#5 MilczaR

MilczaR

    Kapitan

  • Oldie
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 1 262 postów
  • Ską…d:Warszawa

Napisano 12 lutego 2011 - 10:19

Też ich lubię.
Uważam, że album The Division Bell jest ich najlepszym dziełem.

Bonusowo dorzucę jeden z kawałków z tego albumu - High Hopes http://www.youtube.c...feature=related
Niech nikogo nie zmyli długość utworu, bo tyle właśnie trwa.

Użytkownik MilczaR edytował ten post 12 lutego 2011 - 10:24

  • 0
Czas nagradza cierpliwych.

---

Dołączona grafika

---




Użytkownicy przeglądający ten temat: 1