Coś dla nas, maniaków gierek komputerowych
recka z Cinematical.pl, z którą się w 100 % zgadzam :
"Pomysł ekranizacji Max Payne'a od początku wydawał się ryzykowny. Jak bowiem przenieść na duży ekran grę, która sama czerpała pełnymi garściami z filmowych schematów? To, co na ekranie komputera było swoistą nowinką, w kinie było już przerabiane na wszystkie sposoby. Jak z tym problemem poradził sobie reżyser John Moore?
Jeśli nie graliście w grę, to pokrótce przypomnę, dlaczego osiągnęła kultowy status. Po pierwsze była spójną opowieścią, która bezpośrednio nawiązywała do gatunku noir. Historia zemsty rozgrywała się w skorumpowanym, obsypanym śniegiem mieście. Akcję przerywały krótkie historie komiksowe, okraszone powiedzonkami głównego bohatera. Kluczową kwestią był tzw. bullet time, czyli możliwość spowolnienia rzeczywistości, do momentu w którym był widoczny tor wystrzeliwanych pocisków. Wszystkie te elementy świetnie ze sobą współgrały, tworząc nową jakość w komputerowej rozgrywce.
Filmowa wersja jest natomiast gniotem. Mark Wahlberg gra policjanta, który pracuje w dziale spraw niewyjaśnionych, a po godzinach stara się znaleźć zabójców swojej rodziny. Oczywiście z czasem zaczyna łączyć tropy, które doprowadzają go do właściwego rozwiązania. W międzyczasie pojawią się wszystkie możliwe motywy, czyli skorumpowani policjanci, FBI, wielka firma, narkotyki i gangsterzy. Wszystkie te elementy wykorzystane w najbardziej schematyczny z możliwych sposobów. Dodajmy do tego fabularne bzdury, dziury i uproszczenia, a otrzymamy obraz filmowej nędzy i rozpaczy.
Pierwsze kilkanaście minut filmu to prawdziwa tragedia. Przez ekran przewijają się jakieś postaci, które sprawiają wrażenie kluczowych, aby po chwili zniknąć na dobre. W końcu na placu boju pozostaje Max, niejaka Mona Sax (Mila Kunis), policjant Bravura (Ludacris) i stary przyjaciel Maxa, BB (Beau Bridges). Aktorzy albo nie włożyli pracy w ten film, albo nie mają talentu. Jedynie kostiumy łączą ich z opowieścią, w której występują.
Jedyny plus filmu, to ciekawe zdjęcia nawiązujące do oprawy graficznej gry. Fajnie pokazano również Valkirie i efekt szału bojowego. Sceny te stanowią jednak mniejszość, więc nie nastawiajcie się na totalną efektowność. Nie zabrakło również nawiązania do bullet time'u. Są chyba dwie takie sceny i wzbudzają one ogólne rozbawienie publiczności. Wszystkie te elementy powodują, że tytuł Max Payne świetnie oddaje to, co poczujecie w trakcie seansu.
Najsmutniejsze jest to, że Max Payne jest kolejną tragiczną adaptacją gry komputerowej. Zaczynam się zastanawiać, czy istnieje w ogóle możliwość dobrej konwersji tytułu elektronicznego na duży ekran. Radziłbym unikać tytułów, które same nawiązują do filmów. Wtedy bowiem dostajemy uproszenie uproszczonych rozwiązań, czego najlepszym przykładem jest Max Payne."
Max Payne (2008)
Rozpoczęty przez ChriS, sty 19 2009 03:07
6 odpowiedzi w tym temacie
#2
Napisano 19 stycznia 2009 - 03:29
Mnie tam sie podobal :F moze dlatego ze nie gralem w max payne'a
Użytkownik KoRniK edytował ten post 19 stycznia 2009 - 03:29
#3
Napisano 19 stycznia 2009 - 04:00
Film mi sie zbytnio nie podobal ale jak wrocilem do domu to szukalem plytki z max paynem zeby sobie zagrac bo gierka naprawde byla dobra
bzzzzzzzzyyyy
#4
Napisano 19 stycznia 2009 - 04:55
Całkiem nic specjalnego W filmie jak dla mnie było brak jakich kolwiek emocji :X Film klimatyczne troszkę podobny do Constantine
#5
Napisano 19 stycznia 2009 - 04:56
Przeszedłem obie części tak z 10 razy każda, więc film zacząłem oglądać z nastawieniem, że nic ciekawego nie zobaczę. I tak właśnie było, nic ciekawego <ziew>
Imo 4+\10 (plusik za to, że to max pejn )
Imo 4+\10 (plusik za to, że to max pejn )
Kto się c*pą urodził mężczyzną nie umrze
Nowy H@ Tawerny
Nowy H@ Tawerny
#6
Napisano 19 stycznia 2009 - 05:50
kompletne gowno ktorego nie doogladalem nawet do konca. Ogladajac niektore sceny czulem sie 'gwalcony'. Dno, dno, dno. Ciezko o gorszy film.
Nie ma ani 1 godnego pochwaly aspektu. Nie ma rezyserii, scenariusza, gry aktorskiej, dzwieku, scenografii, muzyki... nic.
Nie ma ani 1 godnego pochwaly aspektu. Nie ma rezyserii, scenariusza, gry aktorskiej, dzwieku, scenografii, muzyki... nic.
#7
Napisano 31 stycznia 2009 - 10:51
niestety, nie udało się przenieść klimatu z PCta na ekrany, szkoda, bo to zmarnowany potenciał :|
może jak 2 nakręcą, to będzie lepiej
może jak 2 nakręcą, to będzie lepiej
Zmierz się z moim Brutem! http://christnt.mybrute.com/